Otrzymałem list od mojego Przyjaciela Bartka Wardasa, który prosi o pomoc.
Po przeczytaniu tego apelu chyba już nic nie trzeba dodawać ...
Wpłaty można dokonywać na konto parafialne za które zakupimy potrzebne środki.

Bóg zapłać za Waszą pomoc i ogromne serce
Ks Krzysztof Misiuda


Wpłaty można dokonywać na konto parafialne z dopiskiem: Pomoc dla Ukrainy.
(ING: 81 1050 1214 1000 0090 3248 5584)

Zbiórka online: kliknij


 

Krzysiek pozwól że podzielę się z Tobą czym żyje….

Minęło 100 dni od napaści Rosji na niepodległą Ukrainę, 100 dni bohaterskiej walki i 100 dni ludzkich tragedii.

Od pierwszego dnia wojny aktywnie uczestniczę w pomocy mieszkańcom Ukrainy, kobietom, dzieciom, starcom, którzy musieli uciekać ze swoich domów, którzy dziś nie mają co włożyć do garnka. W pierwszych tygodniach blisko sto osób przetransportowałem z granicy na Śląsk a ostatnie tygodnie to transport pomocy humanitarnej do miejsc gdzie nikt nie dociera, gdzie ludzie żyją w miejscach gdzie dopiero co wycofały się wojska rosyjskie, gdzie rakiety spadają każdej nocy.

W takie miejsca nie dociera pomoc albo dociera jej niewiele. Brak wody pitnej, pozamykane sklepy, wysadzone mosty, brak paliwa, puste półki, kończące się zapasy i potworna drożyzna charakterystyczna dla krajów objętych wojną.

Dziś, przeciętna emerytura to 400 zł a ceny wzrosły o ponad 100% i podstawowe artykuły są teraz droższe niż w Polsce.

Bucza, Browary, Kijów, Czernihów, Zaporoże, Odessa, Mikołajów, Dnipro, Winnica, Równe, Lwów i kilka mniejszych anonimowych miejscowości do których dostarczyłem zebraną przeze mnie pomoc. 30.000 km za kółkiem i tony pomocy.

Dziś, kiedy wojna trwa już ponad trzy miesiące, coraz trudniej zebrać pomoc dla mieszkańców Ukrainy. Jestem pełen podziwu dla wielkich, polskich serc, ale my wolontariusze, którzy docieramy prawie na front, widzimy, że to teraz pomoc jest najbardziej potrzebna kiedy państwo ukraińskie ma coraz większe problemy z aprowizacją, kiedy strumień pomocy z Europy jest coraz mniejszy, kiedy coraz większe tereny niepodległej Ukrainy dotknięte są działaniami wojennymi.

O tym się nie mówi, ale w najbardziej odległych wioskach obwodu mikołajewskiego ludzie gotują obierki ziemniaków, płaczą na widok auta z polskimi rejestracjami z nadzieją na kaszę, makaron i olej a na wiadomość o moim przyjeździe blisko sto osób czekało kilka godzin w świetlicy na mój przyjazd. Byłem również świadkiem jak starsi ludzie przeglądali śmietniki na stacji benzynowej przy międzynarodowej drodze.

Kiedy jak nie teraz, otwórzmy jeszcze szerzej nasze i tak szeroko otwarte serca i ramiona. To tylko od tego ile uda się zebrać nam wolontariuszom zależy czy będziemy tam jeździć. Każdy transport to około 2 tony, 300 litrów paliwa i najczęściej 3000 km za kółkiem bez przerwy z kierowcą zmiennikiem

Nie wozimy cudów, oczekiwania i potrzeby są naprawdę elementarne.

W tej chwili zbieram na wyjazd do Charkowa, miasta, które zostało wyzwolone dwa tygodnie temu a front został odsunięty 15 kilometrów za miasto a jeśli zostanie pomocy i pieniędzy to planuję pojechać pod Chersoń.

Dotychczasowe transporty to były tzw transporty cywilne lecz po podczas jednego z ostatnich transportów miałem możliwość kilka razy rozmawiać z żołnierzami frontowymi, którym dostarczałem generatory prądu i od tego czasu każda część transportu jedzie również do nich, na front ale nie są to żadne militaria to po prostu rzeczy dla synów, mężów, ojców, którzy siedzą po kilka godzin dziennie w okopach pod ciągłym ostrzałem. I oni mają czasami takie bardzo przyziemne marzenia... puszka coli, czekolada, dobra konserwa... i takie rzeczy też im wożę by na chwilę przed walką, być może ostatnią walką mieli też trochę przyjemności.

Galeria zdjęć

wstecz